STYLAGE SKIN PRO, Creme Hydratante Intense - Krem intensywnie nawilżający
Ostatnie posty były na temat produktów do makijażu tym razem będzie o pielęgnacji.
Jeżeli chcemy by Nasz make-up ładnie się utrzymywał musimy zadbać o to co nakładamy pod makijaż.
Przede wszystkim twarz musi być dobrze nawilżona. NAWILŻENIE to podstawa. Nie mówię tutaj o natłuszczaniu, a o nawilżaniu. Natłuszczanie zostawmy sobie chociażby na noc.
Osobiście przez ostatnie 3 msc używałam krem do twarzy z firmy STYLAGE. Krem zakupiłam na stronie internetowej www.sklep-leavivacy.pl. Paczkę otrzymałam w trybie błyskawicznym.
Producent twierdzi, że "Pielęgnuje skórę zapewniając jej natychmiastowy i długotrwały efekt nawilżenia. Formuła kremu bogata w składniki odżywcze takie jak: Kompleks Vivasome Witamina C, kwas hialuronowy zapewnia natychmiastowe poczucie komfortu zwłaszcza skórze suchej i odwodnionej. Jedwabista konsystencja sprawia, że krem łatwo rozprowadza się po powierzchni skóry dodatkowo dając uczucie odprężenia. Skóra zachowuje blask i elastyczność. Nadaje się do wszystkich rodzajów skóry." Krem ma specyficzną pompkę airless. "Wystarczy przesunąć palcem we wskazanym miejscu, aby wydobyć krem ze słoiczka. Nie mając kontaktu z powietrzem, ani z palcami, intensywny krem nawilżający jest chroniony przed utlenianiem lub zanieczyszczeniami podczas używania."
Świetna sprawa z tą pompką. Pierwszy raz się spotkałam z tego typu opakowaniem, ale według mnie pomysł pierwsza klasa. Krem jest w miarę gęsty, wydajny. Nie zostawia tłustej, lepiącej warstwy na skórze. Dość szybko się wchłania, ale nie do matu. Cera pozostaje świetlista z tzw zdrowym blaskiem.
Na samym początku stosowaniu cera się trochę zbuntowała. Wyskoczyły mi czerwone plamy na twarzy, które po kilku dniach zniknęły. To było dziwne doświadczenie, nie ogarniałam o co chodzi i skąd to coś na twarzy. Produkt w końcu jest dedykowany do skóry z podrażnieniami, po zabiegach itp. Prawdę powiedziawszy do dzisiaj nie wiem co to było, ale na szczęście szybko się zmyło ;)
Moja cera bardzo polubiła się z tym kremem, ale do pewnego momentu... Kiedy przyszły bardzo silne mrozy (-15 i wzwyż) to krem nie umiał nawilżyć mi czoła. Cały czas czułam napięcie, szorstkość, odwodnienie. Było to bardzo nieprzyjemne uczucie. Zaczęłam kombinować co mam z tym fantem zrobić, bo stawało się to nie do wytrzymania. Chwilowo miałam akcje typu "swędzenie skóry", głównie odbywało się to na czole. Wpadłam na pomysł by co użycie mieszać krem z odrobiną oleju kokosowego i to sprawiało mi ulgę. Wyraźnie okolice czoła się uspokajały, wyciszały.
Ataki odeszły w niepamięć. Krem z dużym powodzeniem nadaje się pod makijaż. Chociaż ja i tak używam dodatkowo bazy z Sisleya lub Farsali.
Nie wiem, czy krem zakupię ponownie. Myślę, że są lepsze nawilżacze i za dużo niższą cenę.
Obecnie testuję inny krem, który na ten moment jest OK. Na pewno napiszę Wam o nim kilka słów za X tygodni :D
Pozdrawiam
Ania
Źródła użyte w tekście:
ww.stylage.pl
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz :)