niedziela, 10 sierpnia 2014

Maseczkowy zapychacz

Producent Obiecuje Nam:
Clinique stworzył maseczkę nawilżającą Moisture Surge Overnight Mask, niezwykle bogatą, luksusową, kremową formułę, która wykorzystuje nocne funkcjonowanie skóry, zapewniając jej natychmiastowe, intensywne nawilżenie i pozostawiając ją jędrną i sprężystą. Formuła dostarcza skórze niezbędne lipidy i działa przez całą noc, pomagając, dzięki zawartości aloesu, łagodzić i koić podrażnienia wywołane działaniem negatywnych czynników za dnia. Skóra budzi się następnego ranka miękka w dotyku, a z czasem jej bariera ochronna ulega wzmocnieniu i regeneracji, przeciwdziałając odwodnieniu i sprzyjając utrzymywaniu wilgoci w skórze.



Skład:
Nie jest rewelacyjny. 
Możecie podpatrzeć tutaj KLIK.


Pojemność: pełnowymiarowe opakowanie zawiera 100 ml (ja miałam do dyspozycji 3 próbki o pojemności 7 ml)
Cena: 165,00 zł
Opakowanie: plastikowa tubka
Konsystencja: rzadka
Dostępność: klik

Moje zdanie:
Szukam dla swojej problematycznej cery maseczki idealnej (mam nadzieję, że taka istnieje ;)). Nie jest to łatwe choćby ze względu na (częste) poważne uczulenia, podrażnienia. Mimo tak wielu przeszkód nie poddaję się i wciąż szukam... Za namową Pani z Douglasa skusiłam się na wypróbowanie maseczki od Cliniqua. Nigdy jakoś specjalnie nie lubiłam tej firmy i to nie dlatego, że jestem do niej uprzedzona. Przyczyna jest prosta... Wiele kosmetyków z tej marki mnie podrażnia. O ironio... I tym razem nie było inaczej :( Maseczkę wypróbowałam raptem 4 razy, jak się okazuje o 4 za dużo... Moja cera nie znosiła jej od samego początku, podejrzewałam o wyrządzenie krzywdy inny produkt, ale prawda okazała się być inna. Chyba jednak się łudziłam, że tym razem MOŻE Clinique się u mnie sprawdzi. Tak nie było.
Przejdę do konkretów. Po każdym użyciu maseczka wywołała na mojej cerze wysyp bolących, ropnych pryszczy. Po pierwszym użyciu pojawiły się 3, później następne 2 itd. Chwilowo nie wyglądam wyjściowo ;) próbuję wyleczyć bolące wulkany, domyślam się, że trochę to potrwa, ale cóż innego mi zostało?
Na plus mogę dodać, że ładnie nawilża, odżywia, szybko się wchłania, nie zostawia lepkiej powłoki na twarzy. Skład nie przemawia na jej korzyść.


Podsumowując:
Jeżeli nie macie skłonności do zapychania to możecie zaryzykować i przetestować maseczkę. Jeśli zaś takowe posiadacie, nie ryzykujcie albo ewentualnie zaopatrzcie się w porządną próbkę. Ja na pewno na pełnowymiarowe opakowanie się nie skuszę i dobrze, że takowego nie kupiłam w Douglasie.

Pozdrawiam
Ania

1 komentarz:

  1. Może w sumie bym wypróbowała ;) nie zapycha mi się "buźka" :D takżę mogłabym zaryzykować próbką.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)

Wszystko to, co kobiety kochają :)