sobota, 27 stycznia 2018

Moje pierwsze wrażenia: Dior, Diorskin Forever Undercover - podkład do twarzy



Marka Dior stosunkowo niedawno wypuściła na rynek nowy podkład do twarzy. Lubię testować nowe podkłady, bo twierdzę, że a nóż ten będzie dla mnie idealny... Co prawda znalazłam już swojego faworyta o którym wkrótce będzie osobny post, ale kobieca ciekawość nigdy nie jest zaspokojona i przez to wciąż poszukuję i ochoczo testuje podkładowe nowości :D ;)


Będąc w Douglasie poprosiłam o zrobienie próbki z podkładu Diorskin Forever Undercover.  Ekspedientka zrobiła próbkę koloru nr 010 Ivory.
Jak tylko wróciłam do domu od razu zabrałam się za testowanie.
Po pierwszym użyciu wiedziałam, że się nie zaprzyjaźnimy. Podkład ekstremalnie podkreśla suche skórki, a tego nie potrzebuję. Dla mnie za mocno matuje, mam dyskomfort na twarzy. Czuję ściągnięcie na czole i policzkach. Kolor 010 jest bardzo ciemny (a jest to najjaśniejszy kolor w gamie). Bladolice nie znajdą dla siebie odcienia. Mało tego podkład oksyduje (ciemnieje).
Krycie wcale nie jest mocne, raczej średnie.


Produkt pełnowymiarowy kosztuje 205,00 zł bodajże za 40 ml (zazwyczaj, a w sumie prawie zawsze mamy 30 ml).
To tyle spostrzeżeń.
Reasumując: Jestem na nie. Dla mnie ten podkład nie jest wart uwagi, pieniędzy. Po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu, że moja cera nie przepada za matowymi i długotrwałymi podkładami. Mam wrażenie, że ich nie toleruje.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz :)

Wszystko to, co kobiety kochają :)