Ulubiony bronzer i róż do policzków
Wiosna przeminęła jak z bicza strzelił, lato wciąż trwa i stąd pomysł na dwóch ulubieńców wiosny i lata roku 2024. Oczywiście z wielkim powodzeniem znalazłoby się ich więcej, ale na razie poprzestańmy przy skromnej ilości.
Zacznę od bronzera marki GUCCI. Mój bronzer jest w kolorze 02. Wydawać by się mogło, że dwójeczka będzie dosyć jasna, ale w rzeczywistości tak nie jest. Z góry już informuję, że dla alabastrowych cer będzie zdecydowanie za ciemna. Podtony ma niejednoznaczne... Widzę w nim brąz, złote drobinki, ale i tony czerwone. Na mojej oliwkowej (zielone tony) cerze wybija się czerwony ton. Nie jest go nie wiadomo jak dużo, ale potrafi się odznaczać. Zdecydowanie nie można go nakładać mega luźnym pędzlem (czytaj włosiem) ponieważ bardzo mocno się osypuje. Tutaj mile widziany jest zbity pędzel, a przy nabieraniu go proponowałabym wciskać pędzel do opakowania. Kręcenie pędzlem w lewo i w prawo spowoduje większy osyp. Pigmentacja jest na bardzo wysokim poziomie. Odrobinka wystarczy by nałożyć go na buzie. Nie ma co z nim przesadzać, bo narobicie sobie plam, a nie w tym rzecz. Przypomniało mi się jeszcze, że bronzer ma niesamowicie piękny zapach. Osoby nielubiące zapachu w kolorówce mogą nie być zadowolone z tego powodu. Mnie on nie przeszkadza, ba a nawet nie podrażnia co mnie zdziwiło (wiecie jaki ze mnie jest alergik). W opakowaniu mamy 12 gramów produktu. Nie wiem jak ta pojemność będzie miała się do wydajności kosmetyku, bo jak zaznaczyłam wyżej bronzer ma duże tendencje do osypywania się co niestety przekłada się na szybsze zużycie. Dostępność jest powiedziałabym kiepska. Widziałam go tylko na www.looktop.pl i to za duże pieniądze... Buszując w internecie nie natknęłam się na inną PL stronę, która by go miała w ofercie.
Bronzer spodobał mi się, ale nie wiem, czy w przyszłości nie zakupię jaśniejszego odcienia... Muszę o nim więcej poczytać. Może nie będzie miał różowych tonów.
Płynnie przejdziemy sobie teraz do różu z marki Sisley w kolorze 03. Można rzec żadna nowość na rynku, prawda? Może i tak, ale jak dla mnie to jest wciąż klasyk wśród róży. Kolor, który mam jest koralowy z drobinkami. Bardzo łatwy do nakładania produkt. Tutaj w porównaniu do bronzera nie zrobimy sobie krzywdy. Pigmentacja jest kontrolowana. Budowanie koloru na polikach jest bardzo proste. Nabierając go pędzlem nie zrobimy sobie plam. Nie wiem jaką ilość musielibyście nałożyć by zrobić sobie nim krzywdę. Ledwo co się pyli i na pewno nie jest to tak mocny osyp jak miało to miejsce u Gucciego. Kolor jest w mojej ocenie obłędny. Przecudownie wygląda na jasnych karnacjach jak i na tych ciemniejszych. Opalizujące drobinki w słoneczku cudownie się odbijają. Wydajny jest i to konkretnie, ciężko jest go zużyć. Chyba minie kilka lat zanim go "wykończę do cna".
Poniżej zrobiłam zdjęcia w świetle dziennym w domu jak i na podwórku.
Produkty roztarłam opuszkiem palca na ręce.
Możecie sobie porównać fotki w różnym oświetleniu.
Jak tam u Was z pogodą? Mam nadzieję, że burze, które w ostatnim czasie doświadczyliśmy ominą nas już szerokim łukiem. Życzę Wam pogodnego weekendu :) :)
Serdeczności dla Was :) :)